Czas WielkopolskiCzas Wielkopolski

tel.:
e-mail: czaswielkopolski@poznan.uw.gov.pl

72. rocznica stracenia ppłk. Łukasza Cieplińskiego

Łukasz Ciepliński ps. Pług  / źródło: IPN
Łukasz Ciepliński ps. Pług / źródło: IPN

Pierwszy marca – data obchodów Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych jest nieprzypadkowa. Tego dnia w 1951 r. w więzieniu mokotowskim w Warszawie komunistyczni oprawcy zamordowali ppłk. Łukasza Cieplińskiego ps. „Pług” – ostatniego prezesa Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość” (WiN), oraz jego sześciu współpracowników. WiN było największą powojenną organizacją niepodległościową, która sprzeciwiała się podporządkowaniu Polski Związkowi Sowieckiemu.

Podpułkownik Ciepliński był rodowitym Wielkopolaninem, urodził się 26 listopada 1913 r. w Kwilczu w rodzinie o tradycjach patriotycznych – jego starsi bracia zaangażowali się w walki o niepodległość Polski: brali udział w powstaniu wielkopolskim i w wojnie polsko-bolszewickiej. Trudno się dziwić, że dorastając w takim środowisku złączył swoją przyszłość z wojskiem. Po ukończeniu szkoły powszechnej wstąpił do Korpusu Kadetów nr 3 w Rawiczu, gdzie uzyskał maturę. W 1934 r. został słuchaczem Szkoły Podchorążych w Komorowie niedaleko Ostrowi Mazowieckiej. Po dwóch latach rozpoczął służbę zawodową w 62 pułku piechoty w Bydgoszczy. Podczas kampanii wrześniowej Ciepliński walczył w bitwie nad Bzurą jako dowódca kompanii przeciwczołgowej i odznaczył się w boju pod Witkowicami – zniszczył sześć niemieckich czołgów i dwa wozy pancerne. W dowód uznania, jeszcze na polu bitwy został odznaczony przez gen. Tadeusza Kutrzebę Krzyżem Srebrnym Virtuti Militari, który generał odpiął ze swojego munduru. Po kapitulacji Warszawy nie poszedł do niewoli i rozpoczął działalność konspiracyjną. Wpadł w styczniu 1940 r. – podczas organizowania tras kurierskich na Węgry aresztowała go kolaborująca z Niemcami ukraińska policja. Jednak Cieplińskiemu udało się uciec z więzienia. Ukrywał się w Rzeszowie, gdzie związał się z miejscowymi strukturami tajnej Organizacji Orła Białego, a po scaleniu ze Związkiem Walki Zbrojnej (późniejszą AK). Powierzono mu najpierw komendę obwodu, później stanął na czele Inspektoratu Rejonowego Rzeszów AK. Brał udział w akcji „Burza”. Dla akowców wkroczenie Armii Czerwonej do Polski nie oznaczało wyzwolenia. Teraz to komuniści prześladowali polskich patriotów. Ciepliński nie ujawnił się i rozpoczął działalność w strukturach podziemia antykomunistycznego – najpierw w istniejącej do 7 maja 1945 r. organizacji NIE, następnie w Delegaturze Sił Zbrojnych na Kraj. We wrześniu 1945 r., po rozwiązaniu delegatury, wstąpił do Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość” i został prezesem Okręgu Kraków, a z końcem roku objął dowództwo Obszaru Południowego WiN. Wówczas zamieszkał z żoną w Zabrzu, gdzie urodził się ich syn Andrzej. Ciepliński utrzymywał rodzinę prowadząc sklep. Po rozbiciu przez komunistów kolejnych zarządów WiN-u, w styczniu 1947 r. stanął na czele IV zarządu (komendy) Zrzeszenia. Starania o odbudowywanie niszczonych aresztowaniami struktur podziemia antykomunistycznego przerwało zatrzymanie Cieplińskiego i niemal wszystkich członków komendy w listopadzie 1947 r.

W trakcie śledztwa funkcjonariusze Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego zwerbowali do współpracy Stefana Sieńkę, kierownika Biura Studiów IV zarządu Zrzeszenia WiN. Dzięki niemu wprowadzono do organizacji agentów, którzy utworzyli fikcyjną V komendę WiN-u. Operacja „Cezary”, jak nazywała się ta prowokacja, służyła unieszkodliwieniu resztek antykomunistycznego podziemia i dezinformacji wywiadów amerykańskiego i brytyjskiego.

Podpułkownik Ciepliński, pomimo trzyletniego śledztwa i tortur, nie podjął współpracy z komunistami. Wobec tego 14 października 1950 r., po pokazowym procesie, został skazany na poczwórną karę śmierci i 30 lat pozbawienia wolności. Do naszych czasów przetrwały grypsy, jakie pisał w celi śmierci do żony i synka – są one świadectwem niezłomnej postawy moralnej i patriotyzmu: „Odbiorą mi tylko życie. A to nie najważniejsze. Cieszę się, że będę zamordowany jako katolik za wiarę świętą, jako Polak za Polskę niepodległą i szczęśliwą. Jako człowiek za prawdę i sprawiedliwość. Wierzę dziś bardziej niż kiedykolwiek, że Idea chrystusowa zwycięży i Polska niepodległość odzyska, a pohańbiona godność ludzka zostanie przywrócona. To moja wiara i moje wielkie szczęście. Gdybyś odnalazł moją mogiłę, to na niej możesz te słowa napisać. Żegnaj mój ukochany. Całuję i do serca tulę. Błogosławię i Królowej Polski oddaję. Ojciec”.

Miejsce pochówku ostatniego prezesa Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość” do dzisiaj pozostaje nieznane.

Sławomir Wyrembelski


Powyższa informacja pochodzi ze strony www.czaswielkopolski.pl
© Czas Wielkopolski